Post raczej nie będzie zbyt długi, gdyż 8 listopada przełamałam się wreszcie, żeby zacząć publikować swoje opinie na blogu. Wcześniej wstawiałam je na portalu "lubimy czytać" (od 2016 roku), lecz nie jest to pokaźna ilość. Przez studia po prostu nie chciało mi się czytać nowych tytułów, gdyż przy każdej lekturze zapisuję sobie notatki, aby coś o danym dziele powiedzieć. Nie miałam na to ochoty, a nauka skutecznie odpychała mnie od tego zajęcia.
Mimo wszystko znalazłam czas, aby w 2020 przeczytać czternaście tomików mang, jeden komiks oraz dwie książki. Z czego recenzje "Angel Sanctuary" i "Honor code. Wbrew jej woli" nie pojawią się raczej na blogu. Wszystko możecie przeczytać na LC, bo tam wyczerpałam temat dotyczący tych tworów. Co do pozostałych z zestawienia — raczej "Berserk" na stałe tu zagości.
Zdjęć niestety nie zrobię, bo komiks pochodził z biblioteki i dawno go oddałam, a dwóch serii mangowych po prostu się pozbyłam. Zostały mi zatem dwie, ale nie opłaca się robić im sesji fotograficznej. Jestem w tym kompletną nogą, więc rzadko jakiekolwiek zdjęcia będę wrzucać.
Zacznijmy od papierowych tomików, potem przejdziemy do anime, które w tym czasie udało mi się obejrzeć, lecz zbyt wiele o niektórych nie mam do powiedzenia. Kolejność przypadkowa, bo nie pamiętam, kiedy je czytałam.
1. "Pocałuj jego, kolego" Junko (1-4)
Wygrałam te tomiki w pewnym konkursie. Wcześniej czytałam recenzje tego tytułu, więc uważałam, że może to być coś dobrego, lekkiego i niezobowiązującego. Chciałam też sprawdzić, co siedzi w głowach yaoistek, które shipują wszystkich facetów, którzy są w ich pobliżu i na drzewo nie uciekają. Niestety, lektura nie dała mi odpowiedzi na to pytanie (choć następne tomy raczej też by jej nie udzieliły). To słodkopierdząca historyjka o dziewczynie, która w nierealny sposób z pulchnej istotki zmienia się w istne bóstwo. Każdy pożera ją wzrokiem, a faceci, których shipowała chcą się umówić na randkę... ale z nią! Humor tej mangusi bardzo mi odpowiadał. Główna bohaterka jest troszkę głupiutka i mało domyślna, ale ma zapał do działania, jest też miła oraz uczynna. Niewielu wcześniej dostrzegało jej zalety przez wzgląd na wygląd. Jednak to seria, która w pamięć nie zapada. Jest tylko po to, żeby ją przeczytać i już. Traktuje o ważnym temacie, jakim jest akceptacja. Podoba mi się również przemiana jednego bohatera z kolesia, który poleciał tylko na wygląd w kogoś, kto faktycznie dostrzega piękno ducha. Mimo tego w pamięci na dłużej nie pozostaje.
2. "Aniołowie zbrodni" Sanada Makoto, Nazuka Kudan (1-2)
Pamiętam, ile zachwalania tego tytułu było. Na facebooku widziałam wiele zapytań w grupach, do których należę, o tę serię. Na palcach jednej ręki mogłam zliczyć negatywne opinie. Sam pomysł na uwięzioną dziewczynkę w budynku z psychopatycznymi mordercami bardzo mi się spodobał. Kupiłam dwa tomiki i ogromnie się ucieszyłam, że nie wydałam więcej pieniędzy na tego gniota. Pozytywów w tej historii jest niezwykle mało. Przedstawieni mordercy są najwyżej śmieszni, ich pobudki do mnie nie przemawiają, a jedynie żenują. Sama główna bohaterka jest niczym zdarta płyta, która powtarza ciągle jedno słowo, a na dodatek posiada tylko jeden wyraz twarzy. Jedynym światełkiem w tunelu były tutaj dwie postacie, które nie doprowadzały mojej krwi do wrzenia, czyli Zack i księżulek. Nawet ładne kadry i kolorowe wstawki nie uratowały tej mangi. Nie zamierzam kontynuować katorgi. Szkoda na to czasu, kasy oraz moich nerwów. Obejrzałam całe anime i gameplay z gry przed zabraniem się za mangę. Żadne z nich mnie nie przekonało, a wręcz dobiło.
3. "Złoty Berlin" Arne Jysch
Przechodziłam sobie obok biblioteki w mieście, gdzie jeszcze nie tak dawno studiowałam i pomyślałam "skoro mam nadmiar czasu do autobusu, mogę zajrzeć". Ciekawiło mnie czy posiadają jakiekolwiek mangi. Niestety niczego takiego nie mieli, lecz na stanie był akurat komiks. Postanowiłam spróbować swoich sił i zabrałam się za ten twór. Nie czytałam powieści, której dzieło Arne Jyscha jest adaptacją, lecz nie przeszkadzało mi to w zapoznawaniu ze "Złotym Berlinem". Sama fikcyjna akcja posiada faktyczne tło wydarzeń, jakim są pierwszomajowe zamieszki z 1929 roku. Jednak nie będę przynudzać o wydarzeniach historycznych. Główny bohater tego komiksu jest najlepszym przykładem, że posiadanie pieniędzy, a także znajomości zapewnia wszystko. Zostaje on przeniesiony do berlińskiej obyczajówki. Jak dla mnie jest to zwykły cham i karierowicz, który dąży po trupach do celu. Nie można się zżyć nie tylko z nim, ale z jakąkolwiek inną postacią. Kobiety ukazywano tutaj jako seksualne zabaweczki, z niewielkim wyjątkiem. Sama zagadka była interesująca i przyjemnie towarzyszyło się bohaterowi, choć nie pałam do niego sympatią. Do tego komiks jest niezwykle piękny. Na próżno szukać w nim pustych kadrów. Nie jest to nic zobowiązującego, lecz wartego uwagi. Taka przyjemna odskocznia, którą szybko się czyta.
Recenzję możecie znaleźć na LC: "Złoty Berlin"
4. "Berserk" Kentarō Miura (14)
Moja mangowa miłość, którą muszę sobie dawkować, żeby szybciutko tomików nie przeczytać, bo długo zostanę z niczym. Nie chcę się nadmiernie rozpisywać, gdyż recenzje tego tytułu pojawią się na blogu (arc'ami dla ułatwienia). Ogólnie historia opowiada o mężczyźnie imieniem Guts, którego życie od samych narodzin nie rozpieszczało. Gdyby to nie było dark fantasy, pewnie przyczepiłabym się braku realizmu w nieszczęściach, których doświadczył, lecz nie mogę, gdyż tutaj to normalka. Pewnego dnia los sprawia, że napotyka na pyskatego elfa, z którym kontynuuje drogę do swego celu. Jest on dość specyficzną osóbką, którą się kocha albo nienawidzi. Zachowuje się jak kompletny dupek, który w poważaniu ma uczucia i życie innych ludzi, ale to tylko pozory. Przez swoją przeszłość zachowuje się w ten sposób. Klimat jest niezwykle mroczny, ciężki, można zwariować w tej historii, lecz na ratunek przybywa Puck, który rozładowuje napięcie. Typowa postać mająca na celu rozbawić widza swoim zachowaniem. I to naprawdę działa. Jest sporo gwałtów, przemocy, wojen, góra trupów rośnie, krew bryzga strumieniami, a demony atakują zewsząd. Kreska tego tworu jest specyficzna, troszkę stara, jednak "męska", idealnie pasująca do tej historii. Nie wyobrażam sobie latających tam przesłodzonych lolit i cukierkowej scenerii, która popsułaby ten cudowny, urzekający klimat.
Recenzję możecie znaleźć na LC: TOM 14
5. "Angel Sanctuary" Kaori Yuki (1)
To dopiero było gówno. Jak tylko wspominam koszmar, jaki przeżyłam podczas lektury, to chce mi się płakać. Czytając to barachło balansowałam na granicy obłędu i skrajnej nerwicy, a popełnienie harakiri wydawało się wybawieniem. Zapoznanie z tym tworem zajęło mi jakieś dwa tygodnie. Jak na mangę, pomimo jej gabarytów, jest to sporo. Po prostu nie mogłam zdzierżyć absurdów tego "dzieła", które przekraczały dawkę śmiertelną, więc musiałam je sobie dawkować, żeby nie zwariować. Gdy z wyrazem ulgi odkładałam ten tomik, a z grymasem bólu wymalowanym na twarzy wracałam do lektury, to nie świadczy o niej niczego dobrego. Setsuna Mudo to chłopak, który skrycie kocha swoją siostrę, Sarę. Nie może się jednak do tego przyznać, w końcu to kazirodztwo! Gdy jakikolwiek facet chciałby zagadać do niej, najprawdopodobniej by go zatłukł, bo tak. Nikt jej tknąć nie może, ale on też nie. Jakby tego było mało, nasz nieszczęśliwie zakochany buc jest wcieleniem jakiejś tam anielicy. Brzmi dość... oryginalnie, więc co jest nie tak? W AS praktycznie każdy ma chcicę na każdego, a dodatkowo płeć to temat, który nie ma znaczenia, bo wielu tam po prostu się jej wypiera i chce mieć tę przeciwną bez żadnego sensownego powodu. Jakby tego było mało, bohaterów praktycznie nie można odróżnić, narysowani są w takim stylu, że wszyscy mogliby być kobietami. Ich zachowania są irracjonalne, żenujące i psujące atmosferę, a gwara, jaką posługują się demony tylko mnie wkurzała. Zwroty akcji... To, co się tam dzieje jest cyrkiem na kółkach, którego normalną akcją nazwać nie można. Jeszcze przez dziwną kreską trudno skapować, co postacie odwalają. Po prostu się poddaję, to nie na moje nerwy.
Recenzję możecie znaleźć na LC: TOM 1
6. "Uwakoi" Itosugi Masahiro (1-6)
Moja pierwsza przygoda z hentai zakończyła się niezbyt przyjemnie. To połączenie "Mirai Nikki" ze "School Days", co nie mogło się udać. Nie ma tutaj bohatera, który wzbudzałby chociaż cień sympatii, a jedynie pożałowanie. Seria sugeruje, że zdrada jest zła, co nie znaczy, iż zdradzać nie wolno! W końcu nic się nie stanie, zawsze nam będzie wybaczone. Żenujące odzywki podczas scen zbliżeń sprawiały, że chciałam walić łbem o biurko, a cenzura nałożona na tę "mangową pornografię" jedynie śmieszyła. Nie ma tu żadnych wartości, fabuły, niczego. To seria szkodliwa, której nikomu nie polecam.
Recenzję możecie znaleźć na blogu: klik
7. "Honor code. Wbrew jej woli" Kiersi Burkhart
Tę książkę skończyłam w Wigilię. Dość długo ją czytałam przez jej nierówność. Twór ten podzielono na trzy akty. Pierwszy wzbudza ciekawość, drugi załamuje, natomiast trzeci odbiera na chwilę mowę. Utknęłam najdłużej przy tym drugim, obawiając się, że dalsza część książki będzie mnie coraz bardziej irytować. Tak się jednak nie stało, ku mej uciesze. Sama historia kręci się wokół pewnego prywatnego liceum. Elitarne Edwards Academy jest szkołą, do której uczęszczają bogate dzieciaki. Posiada własny kodeks honorowy, który jest... dziwny. Do tego sama szkolna społeczność jest dość specyficzna. Z zewnątrz, Edwards wydaje się być idealną drogą, aby dostać się na Harvard. Jednak skrywa ona w sobie wiele tajemnic, które muszą pozostać w jej murach. Nie do końca rozumiałam zachowanie głównej bohaterki, jej chęć wybicia się i bycia rozpoznawaną wśród uczniów. Pogoń za tym rozgłosem ma niezbyt ciekawe skutki. Pojawiające się tutaj postacie są naprawdę różne. Czasem zachowują się jak dzieci, którym zabrano zabawkę. Jednak akcja, która rozgrywa się od połowy książki... W to nie jest mi ciężko uwierzyć, ale krew gotuje mi się w żyłach, gdy pomyślę o tym, jak niesprawiedliwie traktowane są ofiary.
Recenzję możecie znaleźć na LC: "Honor code. Wbrew jej woli"
8. "Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry
Nie pamiętam, czy i ewentualnie, kiedy zapoznałam się z "Małym Księciem" w czasie uczęszczania do szkoły. W każdym razie, chcąc przekonać się do audiobooków, z którymi nigdy nie było mi po drodze, postanowiłam przesłuchać historię tytułowego bohatera. Grając w grę, która niewiele skupienia wymagała, udało mi się nie odpłynąć i wysłuchać całości nagrania. Ten twór jest dość dziwny i rozumiany na wiele sposobów — o czym przekonałam się podczas dyskusji na discordzie. "Mały Książę" opowiada o mężczyźnie, który spotkał pewnego chłopca na pustyni. Opowiedział mu on swoją historię i zżył z nim. Na mnie ta książka nie zrobiła wrażenia. Nie wiem, czemu. Na pewno nie ze względu na wiek, bo on nie gra tutaj dużej roli. Całe nagranie po prostu się dłużyło, ale mieliło ten sam problem. Każda osoba spotykana przez małego księcia, jak również on sam, nie potrafili docenić tego, co mieli. Ciągle podążali za czymś innym, ale dopiero tytułowy bohater docenił utracone dobra. Końcówka jak dla mnie jest pojęciem przez niego, że powinien postąpić inaczej i próbą naprawienia błędów, rozpoczęcia rozdziału na nowo. Musiał jednak do tego dorosnąć, nauczyć się odpowiedzialności i poznać znaczenie słowa "przyjaźń". Takie jest tylko moje spojrzenie na tę książkę. Nic nadzwyczajnego.
Przejdźmy teraz do anime, których też nie obejrzałam tak wiele, jednak o większości z nich nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Oczywiście, nie jest to kolejność, w jakiej się z nimi zapoznawałam, bo po prostu nie pamiętam, od którego zaczynałam i na jakim zakończyłam seans.
1. "Kami-sama no Memochou" J.C. Staff
Seria opowiada o bandzie zasmarkańców, która oczywiście rozwiązuje zagadki, ba, FBI może się od nich uczyć. Są pełni sprzeczności (lubię wielobarwnych bohaterów, lecz tutaj ni jak to nie pasuje). Trudno uwierzyć, że ktoś, kto ledwo odrósł od stołu ma ponadprzeciętny umysł i rozwiązuje trudne sprawy, a do tej pory sam się nie potrafi umyć, ubrać czy czegokolwiek zrobić. Jedynie dwie sprawy mnie tutaj zaciekawiły, jednak zostały olane, a ich zakończenia pozostają otwarte. Może miałam zbyt duże wymagania oczekując, że dostanę interesujących bohaterów, skomplikowane zagadki, sporo tajemnic i dużo zaskoczeń. Zamiast tego otrzymałam mało rozgarniętych smarkaczy i grupkę idiotów, pseudo-zbirów jeszcze bardziej odrealnionych od tej wesołej gromadki.
Gatunek: shōnen
Ocena: 5/10
2. "Watashi ga Motete Dousunda" Brain's Base
Najpierw przeczytałam cztery początkowe tomiki "Pocałuj jego, kolego", a potem zabrałam się za anime. Wiem, że zakończenie mangi bardzo się różni od wersji znanej z ekranu, ale nadrobiłam tę zaległość. Kae z mało atrakcyjnej, puszystej dziewczyny w cudowny sposób stała się seksowna. Wszyscy chłopcy zaczynają się za nią uganiać, a zwłaszcza pewna czwórka. Jest jeden problem, Kae wolałaby, aby spotykali się oni ze sobą. Nawet anime nie dało mi odpowiedzi, czemu yaoistki tak bardzo chcą shipować wszystkich facetów ze sobą (nie biorąc pod uwagi czy są oni homoseksualni, czy nie). Po prostu postępują w ten sposób, bo tak. Na lepsze wyjaśnienie nie stać tej serii. Sami bohaterowie naprawdę mnie denerwowali, byli głębocy niczym kałuża, a kierowały nimi najprostsze kryteria — fizyczne walory damskie. Przemiana jednego z chłopców naprawdę mi się spodobała, bo zaczął rozumieć więcej, lecz reszta... Dwóch to ciepłe kluchy, pozostali dwaj są typowymi lalusiami, natomiast dziewuszka lubi innych straszyć (choć ona nie przywiązuje wagi do wyglądu) i tyle. Wszystko, co dzieje się w tym anime to zaloty tych gości i zawstydzenia Kae. Z serii — można obejrzeć, ale po co?
Gatunek: shōjo
Ocena: 6/10
3. "Darwin's Game" Nexus
O tym anime pojawiła się już recenzja na blogu, więc nie będę się zbytnio rozpisywać. Lubię survival games, więc od razu sięgnęłam po ten tytuł. Oczywiście manga odbiega o wiele dalej, ale nie jestem pewna czy przez zmiany, jakie dokonano w pierwszej serii będzie kolejny sezon. Kaname to zwyczajny licealista, który pewnego dnia otrzymuje niepokojącą wiadomość od przyjaciela. Zostaje wplątany w brutalną grę. Jeśli chce przetrwać, musi zabijać. Podoba mi się to, że mamy różnorodność bohaterów, ich kreacja nie jest przesadzona. Nie są nachalni i nie denerwują widza, a to naprawdę rzadkość. Żadnych pseudo-bohaterów chcących zbawienia świata się tutaj nie znajdzie. Każdy dba o swój tyłek, w końcu ludzie są samolubni, więc poza zdolnościami nabytymi dzięki grze, całość wypada realnie. Na próżno tutaj szukać postaci skrajnie dobrych czy skrajnie złych. Jest tajemniczo, krwawo, emocjonująco. Spędziłam miło czas, obejrzałam je chyba dwa razy i na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę.
Gatunek: shōnen
Ocena: 8/10
Recenzję możecie znaleźć na blogu: klik
4. "Servamp" Brain's Base
Zaczęłam swoją przygodę z tą serią właściwie nie pamiętam, z jakiego powodu. Mam pamięć złotej rybki, ale mało ważne. Istotne jest to, iż historia naprawdę mi się spodobała. Nie jest ona jakaś wyjątkowa. Mahiru jest chłopcem, który przygarnia bezdomnego kota. Nadaje mu imię Kuro (od koloru futra). Później okazuje się, iż zwierzak jest tak naprawdę servampem, czyli wampirzym sługą. Główny bohater jest nijaki, natomiast pozostałe postacie, które pojawiają się na jego drodze oraz sam Kuro, wywarły na mnie wrażenie. To zgromadzenie charakternych przystojniaczków, więc męska część widowni nie znajdzie zbyt wiele materiału dla siebie. Same walki były według mnie krótkie, suche i na pokaz, aby przedstawić jak najładniejsze kadry tych słodziaków. Poza tym drobnym mankamentem, kreacja bohaterów, tajemnice i fabuła naprawdę mnie urzekły. Oczywiście, akcja z mangi wybiega daleko, wciąż jest ona tworzona, a wątpię, by kiedykolwiek znowu wrócili do ekranowej wersji.
Gatunek: shōjo
Ocena: 8/10
5. "Angel beats!" P.A. Works
Żałuję czasu, jaki zmarnowałam na to anime. Pomysł wydawał się naprawdę zacny, natomiast wykonanie kompletnie zniszczyło cały zamysł. Historia toczy się w pewnym liceum, do którego trafia główny bohater, Otonashi. Nie pamięta, jak się tam znalazł. Dopiero pierwsza napotkana osoba uświadamia go, iż to miejsce po śmierci. Ona i jej grupa walczą tutaj o przetrwanie z Aniołem, która stara się ich wykurzyć z tego świata. Brzmi naprawdę interesująco, ale bohaterowie są płytcy, jak brodzik, a akcja jest nijaka. Wspomnienia dzieciaków z ich "życia" nie wzbudzają jakichkolwiek emocji. Wieje nudą przy każdym odcinku. Jedynie historia głównego bohatera wydaje się fajna, nic poza tym. To jakbym oglądała jakieś smarkacze, które odbierają sobie zabawkę (choć tutaj przy użyciu broni białej oraz palnej). Często się kłócą, wydzierają i nic z tego nie wynika. Szkoda na to czasu. Nie rozumiem, czemu to wpisują do mojego ulubionego gatunku...
Gatunek: seinen
Ocena: 3/10
6. "Koe no Katachi" Kyoto Animation
Film opowiada o chłopcu, który w podstawówce dokuczał głuchoniemej koleżance. Później role się odwróciły i to on został kolejną ofiarą szykan. W liceum postanowił naprawić błędy przeszłości, poprzez poprawienie relacji z byłą ofiarą. Dzieciaki bywają okrutne, o czym nie raz się przekonałam. Nie szanują nikogo i niczego, a do tego po prostu są głośne oraz irytujące. Jednak wydaje mi się, iż tylko Ishida naprawdę się zmienił. Pozostali wciąż zachowują się jak za czasów podstawówki, żadnej wiedzy na temat ludzkich uczuć nie zgłębili. Jedna dziewuszka wciąż jest na tyle perfidna, że najpierw kogoś wyśmieje za plecami, a potem się tego wypiera i rozbeczy, bo ktoś śmie ją o takie rzeczy oskarżać. Tak mi ciśnienie podniosła, że można było na moim czole jajecznicę zrobić... W przeciwieństwie do niej, była inna uczennica, której za żadne skarby bym nie szanowała, ale przynajmniej nie jest hipokrytką i przyznaje, iż kogoś szykanowała. To film o bólu, okrucieństwie, przebaczeniu i próbie naprawienia swych błędów. Wybitny nie jest, ale na pewno wart poznania.
Gatunek: shōnen
Ocena: 7/10
7. "Kakurenbo: Hide&Seek" CoMix Wave Films
Jest to krótki, bo zaledwie 25-minutowy film, opowiadający o grze w chowanego. Odbywa się ona w pewnym podziemnym mieście, w którym rządzą demony. Zasady są proste, gdyż udział może wziąć w jednym czasie tylko siedmioro dzieci. Muszą one też mieć na twarzach założone lisie maski. O postaciach nie można powiedzieć zbyt dużo. Głównym bohaterem jest Hikora, który chce odnaleźć swoją siostrę, a pomaga mu w tym przyjaciel. Poza nimi udział w grze bierze też trzech koleżków-zbirów. Dużo gadają, ale mało robią. Do tego należy dorzucić dwóch bliźniaków, będących najbardziej tajemniczymi postaciami w tej opowieści. Nic nie mówią, tylko działają, jakby jeden wiedział, co myśli drugi. W zamyśle to horror, lecz nie jest straszny, krwi nie polewa się nawet kropelka. Do tego fabuła jest dość przewidywalna, choć końcówka nie daje tak do końca spokoju. Jest ona niejasna, przez co zmusza widza do rozmyślań. Polecam, krótkie i niezobowiązujące.
Gatunek: —
Ocena: 6/10
8. "Hotarubi no Mori e" Brain's Base
Historia opowiada o dziewczynce imieniem Hotaru, która zgubiła się w lesie. Poznała tam chłopaka, zwanego Gin, który pomógł jej odnaleźć drogę. Bohaterka odwiedza go kilka razy, aż w końcu zaprzyjaźniają się. W każde wakacje przyjeżdża do niego w odwiedziny. Wie, że nie może go dotknąć, gdyż to sprawi, iż Gin zniknie. Do tego nie może on opuszczać lasu, więc to dość kłopotliwe. Cała ta historia jest dość dziwna, lecz poruszająca. Relacja tej dwójki była budowana przez lata, które mieliśmy okazję obserwować. Nie zabrakło zabawnych momentów oraz tych ckliwych. Niestety, historia jest zbyt krótka, żeby dało się lepiej bohaterów poznać i z nimi sympatyzować. Do tego nie dostrzegłam żadnych wartości płynących z tego dzieła. Jest to typowy, lekki, przyjemny w odbiorze film, który można obejrzeć, ale w żaden sposób naszego życia nie zmieni.
Gatunek: shōjo
Ocena: 6/10
9. "Nozoki Ana" Studio Fantasia
Tatsuhiko Kido przeprowadził się do Tokyo na studia. Już pierwszego dnia dostrzegł dziurę w ścianie swojego mieszkania. Gdy przez nią zajrzał, zobaczył masturbującą się dziewczynę. Ona również go zauważyła. Zawstydzony chłopak od razu wybiegł z mieszkania i zapukał do jej drzwi, aby przeprosić sąsiadkę za swój haniebny czyn! Jednak ona miała dla niego pewną propozycję... Przyznaję, że postanowiłam to obejrzeć z polecenia ero-sensei, która stara się przekonać mnie do hentai. Stwierdziła, iż jest to seria "soft", a do tego ma jakąś fabułę, której wymagam od wszystkiego. Oczywiście, mangusia ma 13 tomów, więc wybiega poza materiał przedstawiony na ekranie. Propozycja Emiru jest naprawdę dziwna, niesmaczna, ale też z pewnego punktu zabawna. Zwłaszcza, gdy dochodzi do wielu śmiesznych sytuacji z tym związanych. Kido jest nietypowy. Nie jeden bohater hentai (oczywiście bez twarzy) od razu rzuciłby się na propozycję takiej niewiasty, a on? Może jednak ma trochę oleju w głowie. Sama Emiru to dziwny twór, nie potrafiłam jej zrozumieć. Historia jest czasem zabawna, czasem poważna, taki misz-masz. Do tego nie przedstawia w nachalny sposób narządów płciowych, a wręcz subtelnie je zakrywa. Przyjemnie śledziło się losy bohaterów i chcę poznać kolejne, więc zapewne kupię mangę.
Gatunek: seinen, soft hentai
Ocena: 6/10
10. "Denpa Teki na Kanojo" Brain's Base
Ten twór również mnie zadziwił. Zaczyna się niewinnie, Juuzawa Juu jest zwyczajnym licealistą, który sprawia problemy. Pewnego dnia na jego drodze staje Ochibana Ame, twierdząca, że znają się z poprzedniego życia i ponownie chce być jego "rycerzem". Główny bohater nie ma zamiaru mieć z nią cokolwiek wspólnego, jednak zmienia zdanie, gdy ofiarą tajemniczego mordercy pada jego koleżanka, a Ame może pomóc mu w odnalezieniu sprawcy. Cóż, miałam oczy jak pięć złoty, gdy Ochibana wyskoczyła z tym tekstem do Juu. Jednak zjawia się ona w różnych momentach, niczym stalker. Jest przerażająca, ale pomocna. Można rzec, że główny bohater nic nie musi robić, bo ona wszystko za niego wykona. Dwie tajemnicze zagadki, których podejmuje się ta dwójka, zostają rozwiązane zbyt szybko i po łebkach. Zero jakiegokolwiek śledztwa, od razu wszystko łatwo przychodzi, co psuje cały efekt. Historia jest przewidywalna, ale w miarę interesująca. Też niczego wartościowego nie wnosi. Typowo rozrywkowa.
Gatunek: —
Ocena: 5/10
11. JK Bitch ni Shiboraretai
Ten kawałek beznadziei jest historią bezimiennego gościa, który nagle staje się bogiem seksu. Oczywiście, każda pannica, a już zwłaszcza szkolna "pani do towarzystwa" za nim lata, aby tylko zaspokoić tego ogiera. Nie ma tu nic głębszego od gardeł bohaterek. Po prostu seks niezależnie od godziny czy nastroju. Cenzura nachalna, a teksty, jakimi odzywają się do siebie postacie wołają o pomstę do nieba. Nic wartościowego, żadnej fabuły, zero.
Gatunek: hentai
Ocena: 1/10
12. Ane wa Yanmama Junyuuchuu
To nieporozumienie opowiadające o chłopaku, który dostrzega, iż jego zamężna siostra i zarazem matka kręci go pod kątem seksualnym. Nawiązuje się między nimi romans. Nie ma znaczenia czy jej dzieci są w pobliżu, czy jej mąż śpi nawalony dosłownie przed nimi, po prostu parzą się, jak króliki. Nie przejmują się niczym, a jedynie pożądaniem. To zaledwie dwa krótkie odcinki, które kręcą się jedynie wokół seksu. Oczywiście, wszystko ocenzurowane, ale w niezbyt subtelny sposób. Ta historia jest chora, pokazuje złe wzorce. Przecież zdradzać można, byle komuś tyłka dać, nic złego się nie dzieje. Teksty, których używają podczas zbliżeń są największą katorgą. To anime jedynie mnie zniesmaczyło i chcę o nim jak najszybciej zapomnieć.
Gatunek: hentai
Ocena: 1/10
Na blogu pojawiły się następujące posty w kolejności chronologicznej:
- "Sword Art Online — Aincrad" Reki Kawahara (1-2)
- Cytaty #1
- "Darwin's Game" Nexus
- Co najbardziej zniechęca do brania udziału w konkursach internetowych? [moje doświadczenia]
- Cytaty #2
- Ważny problem ujęty w mało przystępnej formie, czyli recenzja anime "School Days" TNK
- Będę marudzić, czyli recenzja "Uwakoi" Itosugi Masahiro
Oczywiście, recenzja novelki pojawiła się w tym roku, choć wersję roboczą posta miałam zapisaną od 2017, więc w tegorocznej liście przeczytanych tomów SAO nie liczę. Podobnie, jak pozostałych z tej serii, których recenzje tu wstawię, choć przeczytałam je w poprzednich latach. Po prostu szkoda mi je usuwać, gdyż to są posty arc'ami, a nie tomami, przez co mogą okazać się bardziej pomocne. "School Days" obejrzałam również dawno, lecz opinia przez cały ten czas wisiała sobie w wersji roboczej.
Liczę, że rok 2021 będzie dla nas wszystkich owocny, poznamy wiele interesujących książek, mang, anime, filmów, seriali, gier i czego tam dusza zapragnie, abyśmy nie trafiali na gnioty, tylko same perełki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz